Marta Kotlarska

 

Już w dzieciństwie chciałam fotografować. Zazdrościłam tym, którzy mieli
Smieny - ja posiadałam aparat Łomo - na obiektywie miałam liczby zamiast
rysunków chmurek - jakże mnie to wtedy smuciło. Niestety nigdy nikt nie
wywołał żadnego z filmów, które na nim naświetliłam. Potem po maturze
nareszcie się udało - ze świeżo zakupionym starym canonem pojechałam do
Moskwy - przywiozłam stamtąd zdjęcia narkomanów - nieostre, źle
ponaświetlane. Fotografia stałą się usprawiedliwieniem dla mojej dość
nietypowej potrzeby - penetracji miejsc, w które nikt inny, nigdy nie
chciałby pojechać. Niedawno odkryłam magię fotografii otworkowej - jej
prostotę, egalitarność - magię obrazu, który nie pokazuje już realnego
świata - lecz przenosi w przestrzenie wyobraźni. Uzmysławia, że tu i teraz
rzeczywistość snów styka się z codziennością w sposób oczywisty - dający się
sfotografować.

Fotografia pomaga mi kochać życie takim jakie jest.