Piotr Dras - Sopot
...czas...
"...ani uczeni, ani filozofowie tak naprawdę nie wiedzą czym jest czas i dlaczego w ogóle istnieje..."
Jakiś czas temu, po wielu doświadczeniach pozytywnych i negatywnych wynikających z faktu zajmowania się fotografią zadałem sobie podstawowe pytanie: czym się zajmować dalej? Potraktować tę działalność w sposób stricte profesjonalny czy raczej jako hobby? Pełny profesjonalizm wymagałby raczej skłonienia się w stronę działań bardziej na polu marketingowym i dużych inwestycji finansowych. Z drugiej strony chciałbym uniknąć obrazkowej grafomanii wynikającej z obecnej prostoty i łatwości fotografowania. Nie mam tu na myśli powrotu do czasów, kiedy to fotograf był alchemikiem, mechanikiem, kuglarzem i domokrążcą w jednej osobie a działanie na tym polu owiane było aurą niedostępności i rzemieślniczej tajemnicy. Raczej skłoniłbym się do potraktowania fotografii w kategorii medium pomocnego w przekazie tematu lub idei godnej eksploracji. Ponieważ przeszedłem bezboleśnie okres fascynacji i podziwu dla doskonałości technicznej współczesnego sprzętu do moich celów postanowiłem wykorzystać możliwości najprostszego a zarazem najstarszego urządzenia optycznego jakim jest camera obscura ( pinhole camera z angielska ). Dla niewtajemniczonych wiadomość iż jest to światłoszczelne pudełko z niewielkim otworem. W zależności od sposobu jego wykonania, proporcji oraz sposobu umiejscowienia kliszy fotograficznej a wreszcie od czasu jej naświetlania ( który może w niektórych przypadkach dochodzić do kilkudziesięciu minut ) otrzymujemy w efekcie negatyw zupełnie odmienny od tego, jaki można "wyprodukować" wykorzystując standardowy aparat fotograficzny. Zanika dosłowność i precyzja odwzorowania tak charakterystyczna dla normalnego obrazu fotograficznego będącego właściwie obcym naturze. Nie chodzi mi o efekciarstwo. Od ponad 5 lat eksperymentuję z tym narzędziem, które wydało mi się idealne do utworzenia otwartego cyklu, ciągle uzupełnianego o nowe obrazki. Tematem jego jest to, co zawarłem w motto : czas. Problem trudny do "ugryzienia", bo jak próbować go rozwiązać używając metod fotograficznych? I tak jak mówi motto, nie ryzykuję nawet go rozwiązywać bo nikt, dosłownie nikt nie posiadł jeszcze dostatecznej wiedzy na ten temat. Zadanie, które sobie postawiłem to metaforyczne przedstawienie jego upływu, efektu jego działania na ludzi , przedmioty, otoczenie, aspekt zmienności. Wreszcie działanie czasu na same fotografie, które może w sposób sztuczny i przyśpieszony ale chyba przekonywujący zostały zniszczone i postarzone sepią.
Tych kilka pierwszych fotografii z cyklu ,,...czas..." zawiera kwintesencję tematu. Mamy tu trochę fotek "rodzinnych" z wczasów w kurorcie, "uwieczniających" sympatyczne i jakże ulotne chwile młodości. Inne ukazują momenty bezruchu życiowego, dziur w czasie, naszą obecność i nieobecność, wreszcie pośpiech i bieg codziennej egzystencji. Jedno jest wspólne. Nasza z góry skazana na niepowodzenie walka z czasem. Kto wie, może kiedyś ktoś uzyska odpowiednią wiedzę i środki do jego okiełznania, jak na razie jesteśmy jego bezwolnymi poddanymi.