Piotr Bar - Ząbkowice Śląskie
O sobie i swoim podejściu do fotografii.
Nazywam się Piotr Bar i z fotografią nie mam nic wspólnego - tak to mogłem powiedzieć jeszcze 10 lat temu, gdy na temat aparatu fotograficznego, fotografii i całego medium nie miałem nic do powiedzenia .
Z dzieciństwa:
Pamiętam, że dostałem taki mały aparat na komunię albo z jakiejś innej okazji, teraz wiem, że to był LOMO, niestety zginął pod rękoma ciekawskiego małego chłopca, który zielonego pojęcia nie miał o magii fotografii.
Moja przygoda z fotografią zaczęła się gdzieś podczas szkoły średniej, gdy musiałem nauczyć się kilku zagadnień na egzamin z fotografii lub ściślej z jej podstaw, moje pierwsze zdjęcie studyjne - żenada chciałbym o nim zapomnieć - rozsypany piasek a w niego wbite dwa plastikowe żołnierzyki, ale było śmiechu - dobrze że to już za mną. Teraz trochę inaczej na to patrzę - droga którą pokonałem do tego momentu była długa, ale bardzo ciekawa i interesująca - naprawdę szkoła życia.
W tym wszystkim wiem, że fotografia to bardzo wygodne medium oraz bardzo trwały zapis wspomnień. Jest to coś w rodzaju pamiętnika, ale jednak zawiera pełne kadry - małe obrazki z zapisem czasu, miejsca i tych rzeczy, które w trakcie robienia zdjęcia są nieistotne - nie umiem malować, rysować, nie umiem też pisać - to znaczy wiem, że zdjęcie powie więcej - w dodatku jest również częścią mnie i zapisem czasu w którym przyszło mi żyć.
Z życia:
Ostatnio szedłem i wpadła mi mucha do oka zacząłem tak mocno pocierać oko, że przez chwilę nic nie widziałem i uświadomiłem sobie, że jak bym miał nie widzieć to chyba była by to dla mnie kara. Już chyba wolałbym nie słyszeć.
Zdjęcia?
Zdjęcia są dla mnie ucieczką w inny świat, uwolnieniem myśli i odprężeniem są inną rzeczywistością. Co ja w tym widzę w sumie zastanawiam się nad tym dlaczego w pewnych momentach wciskam spust skoro i tak w kadrze nic ciekawego nie ma a i myślę sobie "szkoda kliszy".
Wracam wywołuję film i właśnie widzę co zrobiłem przez cały dzień, tydzień może i miesiąc na filmie jakaś ulica, druga klatka zupełnie inne otoczenie blok, twarze nic tam nie ma - dla wielu - dla mnie to uwięziony czas, miejsca i ludzie. W dodatku tam byłem, to też już było już nie będzie.
A moje zdjęcia, co one mogą mówić, co znaczą? W większej mierze nie ostre, może to przez sprzęt, którego używam, optyka w aparacie nie najlepsza, ale po co się tym martwić, przecież i tak nie chodzi o to by były ostre (nie mi), no chyba że wykonuję zlecenie dla klienta i wymóg jest by zdjęcia wykonywane były do katalogu lub czegokolwiek, gdzie ostrość jest niezbędna, chodzi o to by wszystkim się podobało, a ja chyba tak nie chcę, wolę zrobić coś pod siebie coś takiego co mi się będzie podobało to znaczy nie ostre?? Może właśnie nie ostre, najchętniej zdjęcia do ulotki reklamowej zrobiłbym obscurą, jakimś otworkiem zupełnie miękko rysującym, zamazującym ostre krawędzie przedmiotu - takie zwykłe miękkie zdjęcie a cha i najlepiej czarno-białe, no może jeszcze w ulubionym formacie pół 9x13.
Co ja chcę osiągnąć po przez swoje podejście do fotografii i jakie one jest.
W sumie to bardzo lubię wspomnianą nieostrość przecież ostrość nie jest najważniejsza uwielbiam miękkie zdjęcia z obiektywów, które zupełnie bajecznie miękko rysują zamglonych i z małą głębią ostrości lub zupełnie inaczej otworki, szumiące i zoneplate, winiety na zdjęciach kamerą wielkoformatową, stare aparaty.
Ostatnio miałem cyfrę w ręku - nie umiem nawet z niej pobrać zdjęć na komputer - analfabeta cyfrowy - co ze mną jest nie tak - leń.
Robił bym tylko odbitki czarno-białe, papier barytowy lub własnoręcznie preparowany - guma, otworki, zdjęcia przetworzone, ale nie cyfrowo tylko powiększalnik - manualnie "solarki", reliefy, grafizacje.
Jestem trochę szalony. Jestem trochę zagubiony w tym cyfrowym świecie. Nie czuję się dobrze w ostrych zdjęciach. Ale uwielbiam to, co robię i podobają mi się moje zdjęcia - narcyzm? A może i wam się podobają...
www.pinhol.com.pl/s&a