Tomasz Sobieraj
O Ulicy Krokodyli
Dlaczego Ulica Krokodyli i Bruno Schulz?
"Dlatego - odpowiada autor fotografii - że opowiadania Schulza są tak pełne niezwykłych, plastycznie nakreślonych obrazów, że nie sposób nie myśleć fotograficznie podczas ich lektury. Akcja jest ograniczona, a rozbudowany opis, wzniesiony do niebywałych wyżyn tworzy fantastyczną atmosferę, stanowiącą mieszaninę rzeczywistości, baśni, snu, schizofrenicznej projekcji i dusznej erotyki. To nowy mit stworzony przez artystę, przykład typowej dla niego - jak sam ją nazywał - mityzacji rzeczywistości, rzekłbym nawet jej sakralizacji. Ulica Krokodyli, poza tym, że jest częścią mitu heretyka z Drohobycza, to także bujna opowieść o miejscu-dzielnicy-ulicy imitacji, pozorów, dwuznaczności, zakłamania, prowincjonalnego nadęcia, cynicznego gestu, pretensjonalności i tandety. Realny pierwowzór przedstawionych przez Schulza miejsc stanowiło rodzinne miasto artysty, przeżywające na samym początku XX wieku okres gwałtownego rozwoju spowodowanego rewolucją przemysłową i odkryciem w pobliżu złóż ropy naftowej. To opowiadanie zainspirowało mnie do stworzenia cyklu fotografii, które w żadnym razie nie są ilustracjami do Ulicy Krokodyli, a jedynie swobodną wariacją na jej temat, zamkniętą w kilku zwięzłych, sugestywnych obrazach. Do realizacji zdjęć wybrałem aparat otworkowy, ponieważ jego niedoskonałość czyni to narzędzie idealnym do stworzenia onirycznej atmosfery, zaś czarno-biały film pozwolił uniknąć zbędnej w tym przypadku gadatliwości koloru. Tak powstała fotograficzna, metafizyczna opowieść, wolna od biernego naśladownictwa realnego świata i pospolitej dosłowności cyfrowego obrazu, a nie będąca wynikiem komputerowych manipulacji. Opowieść, w której zwyczajne, życiowe sytuacje częściowo utraciły dokumentalny charakter i uległy transformacji na sztukę czystej fotografii. W roli głównej wystąpiło moje rodzinne miasto Łódź, zaskakujące na początku XXI wieku niepokojącym podobieństwem do wizji Schulza, i miasteczko Zwoleń".