Z wystawy „Bolesławiecka ceramika – nie tylko stempelki”


Formacja otworkowa „Bóle Głowy Team”

Bolesławiec



Wystawa przygotowana przez tercet twórczy „Bóle Głowy Team” pt. „Bolesławiecka ceramika – nie tylko stempelki” miała opiewać piękno i szlachetność wyrobów z tworzywa jakim jest naturalna glina kamionkowa, której pokłady znajdują się w okolicach Bolesławca.
Ale jak to zwykle bywa z ambitnymi projektami artystycznymi, nasze działania twórcze z biegiem czasu zmieniały kierunek, ewoluowały, a intensywny proces myślowy prowadził nas w coraz gęstszy las ceramicznych dzieł i różnorodnych wyrobów i przedmiotów jakie można odkryć w Bolesławcu i okolicach.
Widzu nasz kochany, fotogeniczność bolesławieckiej ceramiki pokazujemy jak umiemy.
Robimy to trochę chaotycznie, niezbyt dosłownie, z lekkim niedopowiedzeniem, tak po naszemu.
Liczymy na entuzjastyczny odbiór naszych fotografii, miłego odbioru.

Autorzy fotografii:
Grzegorz Sidorowicz
Martyna Sidorowicz
Krzysztof Jędrzejczyk

towarzyszą wystawie dwa wiersze Małgorzaty Kochman-Sidorowicz



Małgorzata Kochman-Sidorowicz

PORANEK z NIĄ
poranek nie zapowiadał się pogodnie
gadające koty domagały się śniadania
niby nic ale była czwarta rano
kawa czy poduszka
wygrała kawa
magia się zaczyna
ostatnie ziarenka zmielone
pachnie cudnie
dwa kubki gorącej pobudki na stole
wtem wzrok pada na nią
nie, nie na mnie
na NIĄ
pełną dostojnego blasku
subtelnego wewnętrznego mroku
a zarazem figlarnej barwy
teraz tylko maleńkie ukłucie
i jest gotowa do czarów
ogród skrzy się jak diamenty
idą razem
w dźwiękach budzącego się dnia
będą zbierać
wstążki mgły
okruchy słońca
trzepot tęczowych skrzydeł ważki
(a może to jednak wróżka)
złote iskry z jeziora słodki
smak malin
aromat heliotropu i ciasta wiśniowego
czas się dla nich zatrzymał
wracają oczarowani i spełnieni

ON dopija ostatni łyk kawy
ONA znika w marzeniach

przynieśli mi w darze naręcze słońca



------------------------------------------------

sobota rano

cudowny BAZAREK
piętrzy się oceanem kapusty
ze złotą cebulą
i miedzianą marchewką
rumienią się wstydliwie pomidory
nasza cudna ogrodniczka
układa bukiety pietruszki i koperku
w kogucim raju
stoją równiutko
jajeczne kosze
nad wszystkim unosi się
zniewalający zapach piwonii
na płocie leniwie przycupnęły
jak stado kolorowych ptaków
parasole
parasole
dla dorosłych i dla dzieci
jak niesie piosenka
stado truskawek spogląda zadziornie
aromat mięty i melisy
dalej wiatraki, latawce, wiatr...
wiatr który przywiał
z krain wszelakich
kapitanów
a z nimi kufry i skrzynie
pełne bogactw
rozedrganych w słońcu paciorków
kielichów z zastygłymi jak bursztyn kroplami trunków
figlarnych krynolin porcelany
czekających tylko na five o'clock
talerzyków z kruszonką szarlotki
zegarów odmierzających szczęśliwe chwile
garnków, patelni, misek
które z niejednego pieca chleb jadły
haftowanych gałganków
wśród tego
ta jedyna
doskonała w swoim kształcie
schowana przed wzrokiem gawiedzi
widoczna tylko nielicznym
wtajemniczonym
patrząca na nas ciekawie
swoim pięknym, ciemnym okiem
ona już wie że znalazła swojego mistrza
mistrza światła
że od tej chwili
zacznie działać magia